To już czterdziesty dzień mojej tułaczki. Prawie pozbawiona środków do życia czołgam się w piachu. Ziarenka boleśnie przemywają mi oczy targając delikatną gałkę. Jedno z nich, najmniejsze ze wszystkich, utknęło w źrenicy. Oko łzawiło, ja je tarłam, ale ziarno uparcie blokowało światło, które chciało dotknąć siatkówki.
Ostre słońce wyjadało pokłady mojej energii. Umierając z pragnienia chciałam oprzeć się pokusom. Uległam wszystkim.
Zmęczona, zrezygnowałam z dalszej drogi na południe. Czekam, aż oaza zdecyduje się mnie poszukać.
Coś krąży nad moją głową... sępy? A może tylko ponure myśli.
Dobrze, że na tej pustyni utkwiła zaledwie jedna trzecia mojej jaźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz