Twarze wykrzywione. Jedna z nich mówi coś do drugiej, a ja w środku chcę zrozumieć.
Mówię.
Nic.
Mówię!
Nic.
Ja mówię!
Żegnaj
- słyszę.
Dlaczego nie mogę rozbić tych szyb pancernych między mną a nimi! Co zrobiłam źle w moich staraniach.
Uspokój się
- cichy szept dopowiada.
Nie mogę, nie mogę!
Dlaczego nie pojmujesz myśli moich, szepcie.
Zapomnij
- rzecze.
O, bogowie!
- odwracam głowę od głosu -
O bogowie, którzy potraficie znaleźć sens i uczucie w tym bełkocie, czy istniejecie?
Przestań tłuc się o ściany
- krzyknie warknięcie.
Nie! Ten jeden raz - nie.
Jesteś ...
- i tylko szum słyszę; druga osobowość uciszyła chór, co chciał mnie podsumować.
... bo jak opisać tłuczenie się w bezradnej wściekłości i smutku o ściany własnego umysłu? Takie chwilowe, oczywiście. Kilka sekund, ale powiedzmy sobie szczerze - mocnych sekund.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz