jak dwa plus dwa
chmura i chmura
widzę dwie sprzeczności
na stromym zboczu
ostre kopytka rżną
opadłe liście
odwraca się rogata głowa
oczy w popłochu
cisza dźwięczy
między drzewami
wciągam do płuc
słoną mżawkę
sięgam po chusteczkę
chlapniętą farbą
to był dobry dzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz