Dzisiaj przy okazji wyzwaniowego zdjęcia pojawi się trochę więcej tekstu, ale myślę, że Was nie rozczaruje. Jak tytuł wpisu wskazuje, tematem przewodnim jest "list". Postanowiłam zacytować Wam moją wymianę korespondencyjną z Julianem Barnesem, angielskim powieściopisarzem. Mój list zawiera odniesienia do postaci i sytuacji występujących w książce Barnesa, "The Lemon Table" (ang. "cytrynowy stolik").
Szanowny Panie,
Mam dwadzieścia dwa lata i po lekturze Pańskiej książki “The Lemon Table” stwierdzam, że jeszcze zanim przekroczy się sześćdziesiątkę, warto sobie palnąć w łeb. Wnioskuję jednak, że skoro Pan nie uczynił tego ostatecznego kroku, w jakimś stopniu zmyśla Pan (jak w książkach, o których pisała do Pana Sylvia Winstanley), albo naumyślnie wybiera najbardziej nieprzyjemne historie. Może Pan nazwać te zarzuty “młodzieńczym buntem przed starością w jej prawdziwym obliczu” albo “młodzieńczym brakiem zrozumienia dla tematów poruszonych w Pańskiej książce”; jednak skoro już się buntuję, pozwoli Pan, że Pańskie pobłażanie będzie mnie guzik obchodzić.
Czas więc przejść do pytania, które chciałam Panu zadać - czy poleciłby Pan “The Lemon Table” mężczyźnie po pięćdziesiątce, który szuka odpowiedzi i może odrobiny pocieszenia?
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na odpowiedź (do tego czasu schowam gdzieś Pańską książkę przed ojcem),
Marta Bigda
Szanowna Pani,
Dziękuję za list. Rzeczywiście ma Pani rację - nie zabiłem się ani przed, ani po napisaniu "The Lemon Table". Muszę stwierdzić, że nikt jeszcze, kto przeczytał moją książkę, nie zareagował w podobny sposób.
Jeśli można, brzmi Pani jak bardzo apodyktyczna córka! Pani ojciec kupuje książkę, ponieważ chce ją przeczytać, Pani czyta ją pierwsza i chowa przed nim, aż do momentu, w którym otrzyma Pani odpowiednią odpowiedź ze strony osoby, która tę książkę napisała! Zdumiewające - nie sądzi Pani?
Pyta Pani o "pocieszenie". Czy właśnie po to czytacie (Pani i Pani ojciec) fikcję?
Moja rada - skoro Pani o nią prosi - jest taka, by zauważyć, że Pani ojciec ma już tyle lat, że samemu jest w stanie ocenić książkę, którą czyta. I nie musi przecież jej kończyć - nikt nie jest zmuszony do przeczytania od deski do deski książki ode mnie lub mojego autorstwa!
Z najlepszymi życzeniami,
Julian Barnes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz