"Nie trolluj, nie obrażaj, nie spamuj, nie zapaćkaj monitora brudnymi paluchami". Tak, tak, to (prawie) bezpośredni cytat z blogowych regulaminów. Im bardziej blog ma być profesjonalny, tym bardziej ma regulamin. Do rzeczy jednak.
Rozumiem, że ocenialnia blogów ma regulamin. Wiadomo, chcesz darmową usługę, to dodaj nas do linków i bądź grzeczny. Ale na prywatnym blogu? Czy ktoś, kto chce pospamować albo poobrażać naprawdę będzie zerkał na podstronę z zasadami, sprawdzając czy jego zamiary nie łamią przypadkiem mini-prawa w granicach tego bloga?
Zjawisko blogowych regulaminów zastanawia mnie w aspekcie czysto psychologicznym. No tak, bez regulaminu trudniej nacisnąć guzik "usuń komentarz", gdy ktoś rzuca mięsem. W końcu mamy wolność słowa, te sprawy. A taki spis zasad daje wymówkę - ktoś się będzie rzucał, że zamieniamy się w cenzorów: "Wy czerwona hołoto", a my możemy z satysfakcją pogrozić palcem i wskazać na regulamin: "Widzisz, arbuzie? Twoje prawa człowieka nijak się mają do mojej władzy (mroczny śmiech w tle)". No, może trochę przesadziłam.
A teraz pytania do Was: co myślicie o blogowych regulaminach? Może macie taki u siebie, a jeśli tak, to dlaczego? A może planujecie sobie spisać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz