13 lis 2012

Reportaż ze snu. Już nie kocham mafii

Byłam pewna, że takie rzeczy zdarzają się dziennikarzom tylko w kiepskich filmach. A jednak wystarczył jeden artykuł i jego kontrowersyjnych kilka tysięcy znaków. Ci, w których interesy nim uderzyłam, postanowili zadać sobie trud znalezienia mnie. Myślałam, że piszę o kilku lokalnych oprychach, a de facto opisałam poczynania mafijnej siatki.

Teraz miałam zapłacić za to zuchwalstwo.
Głową.

Skąd mogłam o tym wiedzieć? Syn mafijnego bossa postanowił mnie o tym uprzejmie powiadomić. Niech jednak nikomu nie wydaje się, że był to odruch dobrego serca. Młody mężczyzna o mglistej twarzy miał dla mnie ultimatum. - Zostaniesz moją dziewczyną - oznajmił. - Będę cię za to krył, mam w tym doświadczenie.

Gdy wypowiadał te słowa, jego niewyraźna twarz nabrała konkretnych kształtów. Były znajome, nawet bardzo. Ślepiec, jak na niego wołali. Z jakiegoś powodu nawet się nie zdziwiłam. Przypomniałam sobie jednak, że przecież Ślepiec miał dziewczynę. Zapytałam go o nią. - A tak, mam narzeczoną - odrzekł po krótkim zamyśleniu. - Ale to nie ma znaczenia.

Chociaż okazało się, że bycie "dziewczyną" Ślepca ogranicza się do mieszkania w wyznaczonym przez niego apartamencie-kryjówce, wspólnego oglądania filmów, grania na konsoli i trzymania za rękę - nie byłam zachwycona takim obrotem spraw. Powoli zaczęłam odczuwać coraz większe obrzydzenie względem Ślepca, bo kochałam kogoś innego. I kogoś innego chciałam trzymać za rękę. Postanowiłam zaprosić do kryjówki obiekt moich westchnień, Miętowego, by wszystko mu wytłumaczyć. On przecież nie wiedział nawet dlaczego tak nagle zniknęłam. Ślepiec wyraził zgodę na to spotkanie.

Miętowy przyszedł, uścisnął rękę Ślepcowi i usłyszał wyjaśnienia. - Nic nie szkodzi - zaśmiał się. - Rozumiem. Jakoś to przeczekamy.
I przez następne kilka godzin graliśmy na konsoli we trójkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz