29 maj 2006

Sucha akcja- lepiej niż sam Dżejms Bond

Ktoś może twierdzi, że jadąc samochodem umykają szczegóły przewijające się za oknem? Może i ma rację, ale ja jako stworzenie wybitnie wożone wykształciłam umiejętność obserwacji zza szyby pojazdu.

Właśnie dzięki temu nie przeoczyłam chwili, w której pewnej kobiecie jadącej dość szybko na rowerze wypadł portfel. Ona niczego nie zauważyła i pojechała dalej.

Zareagowałam najszybciej jak umiałam, uświadamiając mamę co stało się przed chwilą. Jako że rodzicielka przejęła się tym nieco, zawróciła auto i pognałyśmy za nieuważną kobietą.

Pech chciał, że wjechała na wyboisty teren, na którym samochody mogą pogubić koła.

Dlatego właśnie zostałam zmuszona do opuszczenia automobilu i supersprintu (dlatego super, ponieważ był to najszybszy mój bieg na kilkaset metrów w życiu).

Chciałabym siebie wtedy zobaczyć, jak pędzę przez ziemne muldy, a zszokowany starszy pan woła za mną "powolutku!", kiedy ja doskonale wiem, że jeśli teraz nie dogonię tej kobiety na rowerze, nie ujrzę jej już nigdy.

Rozumiejąc, że mimo powietrza wbijającego się w płuca i ledwo łapiącego się oddechu muszę jakoś zawołać: "proszę pani, proszę pani...!".

Kiedy wreszcie się zatrzymała uniosłam w geście zwycięstwa jej portfel nad głowę i potruchtałam obok dziwnie patrzącego na mnie faceta siedzącego na przystanku, by oddać zgubę do rąk własnych.

Kobieta stwierdziła, że "przeprasza za kłopot i bardzo dziękuje", a na moją prośbę o sprawdzenie zawartości portfela odpowiedziała, że "tam były tylko klucze od domu", poczym wsadziła portfel do zapinanej kieszonki (wcześniejsza opcja chowania portfela obejmowała kieszeń bluzy dresowej bez zamka) i pojechała dalej, szlakiem ścieżki rowerowej.

Konkluzja: czasem warto zrobić z siebie sprintera, którego potem boli gardło, a nogi trzęsą się jak galaretka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz