17 maj 2014

Lekcja genderu dla sześciolatka

Dziś będzie krótko, bo i lekcja, której niechcący udzieliłam, była krótka. Siedzieliśmy sobie z Niedźwiedziem na murku. Byłam pochłonięta robieniem zdjęć tyciemu, plastikowemu dinozaurowi, którego znalazłam w swoich przepastnych kieszeniach. Kilka dni wcześniej odwiedziłam fryzjerkę, która obcięła mnie na krótko - jakieś cztery centymetry. Nagle podjechał do nas chłopczyk na rowerze i patrząc na mnie poważnie zapytał:
- A ty jesteś chłopcem?
Uniosłam brew i odpowiedziałam:
- Pewnie. Tak właściwie, to mam dwie płcie i codziennie rano mogę sobie wybrać, którą wolę.
Chłopiec przekrzywił sceptycznie głowę. Chyba mi nie uwierzył. Przyjrzałam mu się bliżej. Krótkie ciemne włosy, brązowe oczy, niebieskie sportowe ubranko. No i odrapany rower.
- A ty jesteś dziewczynką, bo jeździsz na różowym rowerze? - spytałam.
- Touché - mruknął Niedźwiedź.
- Nie - odrzekł pewnie chłopiec. 
Zamilkł na chwilę, a ja wróciłam do robienia zdjęć.
- A co robicie? - spytał znowu, ciekawsko wychylając głowę w stronę telefonu, którym robiłam zdjęcia.
- Zdjęcia. Dinozaurowi - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Macie własnego dinozaura? - chłopiec był zszokowany. Odchyliłam telefon, żeby mógł go zobaczyć.
- Ach, to taki malutki - bąknął, chyba zawiedziony.
- Pewnie, że malutki. Tylko takie mieszczą się w kieszeni - wzruszyłam ramionami.
Matka chłopca, wołająca go już od dobrej chwili, tym razem wypuściła z siebie ryk, który najwyraźniej go przekonał. I popedałował w jej stronę.

Dinozaur, o którego poszło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz