15 cze 2013

Nadniebny pociąg. Pies, który stał się Wszystkowęszącym

"Nadniebny pociąg" to zaskakujący absurdem świat. Daj się porwać niecodziennym opowieściom, w których szczegóły mają niezdrowe znaczenie, a moc umysłu przeraża bardziej, niż najgorszy system totalitarny.

W tym opowiadaniu bezimienny sznaucer jest pełen pogardy dla rodziny, w której domu przyszło mu żyć. (1 rozdział, niezakończone)

“No spójrzcie tylko na niego”, pomyślał pies bez imienia z mieszaniną obrzydzenia i litości. Przed nim leżał pięcioletni chłopczyk w kałuży własnych rzygowin. Bezimienny właściwie nie wiedział skąd takie myśli w jego głowie - przecież pies, nawet taki niepozorny sznaucer w kolorze pieprz i sól jak on, to najlepszy przyjaciel człowieka, na dodatek lubiący śmierdzące sprawki. Przynajmniej tak powtarzali ludzie. “Lepiej pójdę po pomoc”, pomyślał raz jeszcze i ruszył do kuchni małego mieszkania w bloku. Przy zlewozmywaku, opierając się o blat, stała kobieta o długich, ciemnych włosach we wściekle żółtym fartuchu. Pies zaszczekał, jednak nie zrobiło to na niej wrażenia. Chwycił więc jej fartuch w zęby i pociągnął w stronę pokoju chłopca. W efekcie z głośnym trzaskiem pękających nitek oderwał kawał materiału. Spojrzał na nią wściekle. Chociaż był dopiero szczeniakiem, wiedział, że ta kobieta nigdy nie powinna była zostać matką.

Drzwi do mieszkania otwarły się w trzaskiem. “Na szczęście”, stwierdził w głowie bezimienny. Do środka wszedł chudy mężczyzna o szczurzej twarzy, odziany w wysłużony garnitur. Spojrzał na swoją żonę przy zlewozmywaku i uśmiechnął się smutno. Po chwili jednak zauważył sznaucerka z kawałkiem fartucha w pysku. Otworzył szerzej oczy, a bezimienny ruszył do pokoju chłopczyka. Mężczyzna poszedł za nim i wrócił z chłopcem w ramionach. Zaniósł go do łazienki. Za chwilę rozległa się zbawienna melodia wody puszczanej z kranu.

“Musi być jakiś powód, dla którego tu jestem”, pomyślał pies z goryczą.

- Hodżo... - Bezimienny usłyszał charkot z okolic zlewozmywaka. To matka nawoływała swojego syna. - Hodżo, kochany. - Kobieta o ciemnych włosach wyszła z kuchni i ruszyła do drzwi łazienki. Były zamknięte. Kiedy się zorientowała, w jej oczach rozpalił się ogień.
- Wpuść mnie do niego, szmato! - ryknęła, waląc pięściami w drzwi. - Oddaj mi syna, zdrajco!
Z drugiej strony słychać było jedynie szum płynącej wody. Kobieta odetchnęła głęboko parę razy i ponowiła swój atak. Charcząc i plując, wylewała z siebie coraz to wymyślniejsze wyzwiska. W końcu drzwi łazienki otworzyły się. Stał w nich mężczyzna o szczurzej twarzy z podwiniętymi rękawami marynarki. W jego oczach szkliły się łzy. Chwycił swoją żonę i, nie zważając na jej wrzaski, zanurzył jej głowę w wannie pełnej wody. Kobieta zabulgotała, a jej palce ślizgały się po obramowaniu wanny. Podniósł jej głowę, by zaczerpnęła powietrza, a potem znów wsadził pod wodę. Za trzecim razem kobieta opadła bezwładnie w jego ramiona.

- Śpij, kochanie - szepnął i zaniósł zemdloną żonę do sypialni. Całą scenę wysłuchał chłopczyk siedzący na pralce. Wysłuchał, bo jego ojciec zawiązał mu oczy ręcznikiem. Dziecko drżało i pochlipywało cicho. Bezimienny pies odniósł wrażenie, że ten ręcznik, zawiązany przez troskliwego ojca, przerażał bardziej od sceny, która się tu rozegrała. Nie wiedział, co mógł widzieć chłopiec, gdy jego matka bulgotała pod wodą, podejrzewał jednak, że coś o wiele gorszego niż po prostu kobietę z głową w wannie. Przez tamte kilka minut pies życzyłby chłopcu głuchoty. “Chyba jednak powinienem tu zostać. To szczenię nie pociągnie długo bez mojej pomocy”, pomyślał butnie, a po chwili dodał z zastanowieniem: “Nie rozumiem dlaczego tak pokraczne stworzenia, jakimi są ludzie, są wyżej w hierarchii świata od nas, psów. Powinni nas wysłuchać. Może przynajmniej nauczyliby się od nas tworzenia stada”.


Koniec (cdn.?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz