15 kwi 2013

Liczykot, upiór i jego Lilka

Poza konkursem na najciekawsze zamówienie na opowiadanie. Dla Demona, mojej przyjaciółki, która teraz ciężko choruje, a my wszyscy, czytający te słowa, trzymamy za nią kciuki. Jej zamówienie na opowieść brzmiało: "Poproszę z kotem i przystojnym starszym nieznajomym. Niech będzie przygodowo-fantastycznie".

Mała Lilka zastanawiała się dlaczego jej kotu trzęsą się łapki.
- Nie mógł się tak prędko popsuć - mawiała siedmioletnia Lilka. - Przecież dostałam go zaledwie parę dni temu.
Zwykle, gdy kocie łapki trzęsły się na tyle, że zwierzak nie mógł ustać przy swojej miseczce, Lilka brała go na kolana.
- A-a-a, kotki dwa - śpiewała kojąco, jednak kot nadal zdawał się być bardzo zaniepokojony.

Pewnej nocy Lilka postanowiła podejrzeć co jej kot robi na tarasie, bo uwielbiał wychodzić tam zawsze, gdy zmierzchało.
Usadowiła się za wielką donicą na moment przed zmrokiem. Po chwili nadszedł kot z ołówkiem w pyszczku. Zaciekawiona Lilka przesunęła się za kwiatem, tak, by mieć widok przez szklaną ścianę na taras. Rozdziawiła buzię ze zdziwienia, gdy kot wstał na dwie nogi, a ołówek chwycił w łapę. Wyraźnie na coś czekał, niecierpliwie potupując ogonem.

Nagle na tarasie zerwał się wiatr, a wraz z nim przyleciało mnóstwo drobnego, czarnego pisaku. Ten zaczął krążyć w trąbie powietrznej wysokości człowieka, aż ułożył się w kształt mężczyzny. Po chwili z wiatru wyłoniła się twarz o błyszczących, czerwonych jak szkarłat, oczach, którym brakowało źrenic. I chociaż te nie mogły wskazać kierunku patrzenia, nietrudno było zgadnąć, że spojrzenie skierowane jest na kota, któremu zaczęły się trząść łapki.

Piasek opadł już zupełnie. Mężczyzna o potarganych, czarnych włosach nie mógł mieć więcej jak czterdzieści lat. Czarny kostium opinał muskularne ciało.
- Jak obliczenia, kocie? - spytał tubalnym głosem.
- M-mój drogi, już p-prawie gotowe... - wyjąkał kot.
- Pokaż - nieznajomy wyciągnął dłoń.
Kot podał mu świstek, który wyglądał zupełnie jak kartka z zeszytu Lilki.
- Bzdury! - ryknął mężczyzna. Zgniótł świstek w kulkę i wyrzucił za balustradę. - Jeszcze raz - syknął i znikł w tumanie piachu.

Kiedy wiatr się uspokoił, kot upadł na cztery łapy.
- Nie dam rady! - łkał. - To za trudne!
Lilce zrobiło go się tak żal, że zupełnie zapomniała nie tylko o tym, jakie to dziwne, że kot liczy i mówi, ale też o tym, że niegrzecznie jest podsłuchiwać, i jeśli już się to zrobiło, lepiej się nie przyznawać.

Wyszła zza doniczki, ruszyła na taras i przytuliła zaskoczonego kota.
- Wiesz, ja z matematyki mam same piątki - powiedziała cichutko.
Kot spojrzał na nią zaszklonymi ślepiami i zamruczał niepewnie.

Nazajutrz Lilka, jak zwykle po szkole, zasiadła przy biurku do lekcji. Nagle na blat wskoczył kot.
- Jeśli chcesz mi pomóc, musisz zrozumieć moją trudną sytuację - zaczął bez ogródek. - Jestem liczykotem, a mam problemy z rachunkami.

Okazało się, że liczykoty to stworzenia, które w świecie magii (tym, który dzieje się zaraz obok nas, tylko, że często go nie zauważamy) wykonują pracę podobną do naszych księgowych. Chociaż wyglądają jak przeciętne koty, ich niezwykłe zdolności pozwalają im zarobić na życie np. obliczając wampirowi koszty budowy chłodni (na worki z krwią) czy wyliczając strzydze domowy budżet.

- Dżentelmen o czerwonych oczach, który mnie wczoraj odwiedził, to akurat upiór - powiedział kot. - Wymyślił sobie, że chce pojechać na wakacje na Karaiby. W pełnym słońcu, wyobraź sobie! - załamał łapki.

Te obliczenia są o wiele bardziej skomplikowane, bo trzeba wziąć pod uwagę nie tylko koszty kostiumu ochronnego (upiorom słońce nie służy), ale też ubezpieczenie, kąt padania promieni słonecznych i prawdopodobieństwo samozapłonu.

Lilka podjęła się jednak tego wyzwania. Ponieważ była zdolną dziewczynką, udało się jej odpowiednio poskładać liczby.

Upiór był tak zadowolony, że przy następnym spotkaniu wyciągnął z kota kto tak naprawdę wykonał obliczenia. Po powrocie z Karaibów, odwiedził dom Lilki i podarował jej najprawdziwszą karaibską muszlę. Co prawda, przy okazji zjadł ciotkę, z którą mieszkała, ale... postanowił zaadoptować Lilkę, by ta nie musiała spędzić reszty dzieciństwa w domu dziecka. Dziewczynka pod czujnym okiem kota i upiora uczyła się pilnie, i gdy dorosła, została najlepszą księgową w mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz