5 lut 2007

Dwie uśmiechnięte świnki

Obrazek: dwie uśmiechnięte świnki dotykające się noskami na uroczym różowym tle.

Nie, to nie kadr z bajki. To logo przetwórni mięsnej.

Podobna sytuacja: rysunek w dziecięcym pokoju przedstawiający wesołego króliczka i szczerzącego zęby w uśmiechu kurczaczka. Zaś na obiad właściciela wspomnianego wyżej obrazka drób w sosie curry.

Przepraszam bardzo. Pomijając to, że króliki nie noszą kamizelek, a kurczaki nie szczerzą zębów w uśmiechu (bo ich nie mają), jest pewną niekonsekwencją umieszczanie takiego dzieła w dziecięcym pokoju.

I co, podejdzie taki dorosły do obrazka, wskaże na kurczaczka i powie "kochane dzieci, właśnie takiego ugotowała wam mama na obiad"?

Czy naprawdę to, że na talerzu zwierzęta wyglądają inaczej oznacza, że już nie są tym, czym były?

Nie nawołuje, wbrew pozorom, do wegetariańskiego stylu życia, choćby dlatego, że w mięsie znajduje się wiele substancji (np. białko zwierzęce) potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu, również dlatego, że osobiście mięso lubię.

Zastanawia mnie tylko pewien fałsz w ludzkim postępowaniu.

Czy uważam to za złe?

Niekoniecznie.

Wszakże czym byłyby bajki bez postaci zwierzęcych i loga przetwórni mięsnych bez elementu bezpośrednio kojarzącego firmę z wykonywaną pracą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz