25 lis 2013

Dżin XXI wieku

Dla Kasi Te

Kasia była pewna, że w te imieniny nie spotka jej już nic ciekawszego niż strata worka cukierków w paszczach kolegów z klasy. Westchnęła ciężko, leżąc na kanapie przed telewizorem. Leniwie przejechała palcem po ekranie tabletu, bo zauważyła na nim tłusty ślad. Plamka nic nie robiła sobie z jej palca, przetarła więc ekran drugi i trzeci raz. Wtedy, nagle, ekran pociemniał i pojawiły się na nim zarysy twarzy, jakby ktoś, chowając się w ciemnościach, chciał z nią porozmawiać. Kasia spojrzała zaskoczona.

- Witaj Katarzyno Te, dzisiaj spełnię jedno twoje życzenie - powiedziała twarz z tabletu.
Kasia przypomniała sobie o bajce, w której magiczna lampa potarta trzy razy, wypluła z siebie dżina. Tylko, że tamten miał spełnić trzy życzenia swojego nowego pana.
- Dlaczego tylko jedno? - burknęła.
- Bo nie jestem dżinem z lampy, tylko z tabletu. Ale powinnaś się cieszyć - nie jestem też tak złośliwy, jak dżiny z lamp - tu twarz wykonała dziwny tik, który chyba miał być porozumiewawczym mrugnięciem.
- No... dobra - powiedziała Kasia, przekonana, że całe zajście po prostu jej się śni. - Chcę poznać swoją sercową przyszłość!
Dżin zachichotał.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Kasia poczuła dziwne zawirowania w okolicach żołądka, pociemniało jej przed oczami i znalazła się nagle na szkolnym korytarzu. Zobaczyła... siebie. Pisnęła cicho.
- Spokojnie - powiedział znajomy głos obok niej. Obróciła się gwałtowanie. Nad jej prawym ramieniem unosił się tablet z tajemniczą twarzą na ekranie. - To tylko wizja, nic więcej. Obserwuj - poradził dżin.

Druga Kasia rozmawiała z jakimś chłopakiem, który najwyraźniej próbował się jej przypodobać. Był wyższy od niej o głowę, chudy jak tyczka, a rurki opinały mu płaski tyłek. Kasia nadstawiła uszu, ale najwyraźniej wizja nie obejmowała dźwięków.
- Ten człowiek skrywa wielką tajemnicę - powiedział poważnie dżin. - Ponieważ nie jestem złośliwym dżinem, a dziś masz imieniny, ostrzegę cię.

Kasi znów pociemniało przed oczami. Tym razem znalazła się w dobrze sobie znanym parku. Powoli się ściemniało, a Druga Kasia stała stała w ciepłym świetle latarni z tajemniczym chłopakiem obok. Kasia usłyszała ciche pstryknięcie i nagle do obrazu dołączył głos.
- Kasiu, znamy się już tak długo, że muszę ci coś wyznać - powiedział chłopak i spuścił wzrok. - Zaprosiłem cię tutaj tak późno, bo chcę ci coś pokazać, coś, w co w życiu nie uwierzyłabyś mi w świetle dnia.
Druga Kasia poruszyła się niespokojnie. Chyba miała ochotę uciec.
- Równo o północy - powiedział ni stąd, ni zowąd dziwny chłopak. - Jeszcze pół minuty.

Kasia z dżinem nad ramieniem czekała w napięciu. Nagle wokół chłopaka pojawiły się smugi różowawego światła. Oplotły go całego, aż nie zniknął pod nimi w kolorowej, świetlistej kuli. Druga Kasia rozdziawiła usta i patrzyła na widowisko, nie mogąc się poruszyć z zaskoczenia. W końcu świetlista kula opadła, a na ścieżce na miejscu chłopaka siedział puchaty stwór. Różowe futerko zadrżało i wychynęły z niego wielkie, niebieskie ślepia.
- W dzień jestem chłopakiem, ale w nocy zamieniam się w fafkulca. Gdy się urodziłem, zła wróżka rzuciła na mnie tę klątwę - powiedziało okrągłe stworzonko piskliwym głosem. - Kasiu, tak mi przykro, mam nadzieję, że mi to wybaczysz, bo naprawdę mi na tobie zależy.
Druga Kasia zamknęła, a potem otworzyła usta, by coś powiedzieć. Wtedy jednak Kasia z dżinem znalazła się na powrót na kanapie przed telewizorem.
- Nie chciałem, żebyś się zasugerowała, dlatego nas zabrałem tak prędko. - Dżin odchrząknął. - Teraz, z nową wiedzą, sama będziesz mogła ocenić tego.. fafkulca. 
- Fafkulec.. - szepnęła z niedowierzaniem Kasia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz