20 lip 2013

Reportaż ze snu. Piękny budynek to zawalony budynek

Wierzcie lub nie, ale zrobiłam na złość samej sobie. Historia o zapadającym się budynku śniła mi się już jakiś czas temu i spisałam ją wtedy... po angielsku. Tłumaczyłam więc sama siebie, dla Was.


Radosna ilustracja do snu
Siedziałam w sali starej szkoły, która przypominała trochę tę, w jakiej moi dziadkowie mieli nauczycielskie mieszkanie. Obok mnie, na krzesłach, ławkach i podłodze, tłoczyli się młodzi ludzie. Zaczęłam się zastanawiać na co właściwie czekamy, gdy nagle nieopodal nas usłyszałam huk spadającej bomby. Kilka sekund później kolejny pocisk trafił w ziemię, tym razem na tyle blisko, by budynek zatrząsł się w posadach, a ludzie pospadali z krzeseł - w tym i ja.

Kiedy uniosłam głowę, zauważyłam, że przeniosłam się w czasie do momentu tuż przed bombardowaniem. Gdy usłyszałam pierwszą eksplozję, krzyknęłam ile sił w płucach:
- Wszyscy na ziemię!

Część osób postanowiła zejść piętro niżej, by tam się położyć na posadzce. Kolejna bomba nie uderzyła jednak, jak poprzednim razem, blisko. Tym razem wcelowała w nasz budynek. Jakimś magicznym sposobem, zamiast zostać pogrzebaną pod gruzami, przeleciałam ponad ciałami młodych ludzi i wywędrowałam poza szkołę. Mogłam bezpiecznie obserwować jak się zapada. Kolejne piętra uderzały o te poniżej. Cała konstrukcja położyła się jak domek z kart.

Scena ta zapętliła się przed moimi oczami. A ja z przyjemnością obserwowałam ją raz po raz. Być może jednak zginęłam wewnątrz tego budynku i tylko moja dusza patrzyła na zapadającą się szkołę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz