21 wrz 2012

Kroniki Oka Mgły IV. Z zeszytu Chmurki

Burza się roszalała. W drodze pod otwartym niebem jedna z błyskawic oparzyła ramię Chmurki. Ta przełykając łzy schroniła się w leśnej chacie. W lesie, który nadal nie był Międzyświatem. Miętowy przysiadł przy niej i próbował opatrzyć ranę znalezionym w chacie bandażem, ale ta zdawała się odpychać opatrunek.
- Trzeba poczekać, aż trochę przyschnie - łknęła Chmurka.

Miętowemu zaszkliły się oczy, ale nic nie powiedział. Chwilę siedzieli w ciszy i smutku. Postanowili zostać w chacie kilka dni, aż będzie można w miarę bezpiecznie kontynuować podróż. Po dwóch cichych dniach Chmurka zdrową ręką sięgnęła po swój zeszyt. Wyciągnęła też pióro.
- Napiszmy wiersz - powiedziała.
- napiszmy - zawtórował Miętowy.
I napisali. Chmurka chciała potem przeczytać coś przyjemnego na głos, dla swojej i jego przyjemności. Nie mieli jednak pod ręką żadnej książki. Dziewczyna postanowiła więc dopisać opowiadanie do ich wspólnego wiersza.

***

Z zapisków Miętowego i Chmurki:

Dzierżąc usypiającą kawę w kubeczku drąży korytarz w zaroślach.
- Uważaj pan, bo mi liście zalejesz! - obrusza się wyjedzony do połowy słoik majonezu. - To nie tylko pańskie zarośla! - woła za oddalającą się pospiesznie postacią.

Ta jednak niewzruszenie prze naprzód na spotkanie słabo słyszalnej muzyki. W końcu dociera do upragnionego krzesła. Zanim jednak opada w nie z westchnięciem, przezornie stawia kubek z usypiającą kawą na stoliczku nieopodal. Muzyka jest tu już całkiem głośna.
- Muzyko, mogłabyś cieszej? - sapie postać.
- Nie ma problemu - nuci piosenka w starym stylu.
Do stołu dosiada się zapach piżma i malutki człowieczek w ogromnym kapeluszu z koniczyną na czubku.
- Uprzedzając pańskie pytanie - rzecze do postaci sączącej usypiającą kawę - nie leczę sobie tym kapeluszem żadnych kompleksów.
- Lubi pan wyłożyć kawę na ławę - sapie postać.
- Lubię też ciastka - rzecze kapeluszowy jegomość i z wnętrza marynarki wyciąga rozmokłego herbatnika.
W zaroślach coś szumi. Wybiega z nich mysz na dwóch łapkach, dziko wymachując pozostałymi dwoma. Wskakuje na stół i wrzeszczy:
- Koniec świata się zbliża! C z e k o l a d o w y!
I znika na powrót w zaroślach.
Postać mruczy coś niezrozumiale, chrząka i zaczyna recytację:

palec w czekoladzie
roztopionej nieskończoności

wskazówki jak u Dalego
toną w słodkiej polewie

ostatki powietrza pędzą
ku powierzchni

bąbelkują przy uchu
płynącego

któremu brak palca
i piątej klepki

- Pan powinien zostać poetą - stwierdza kapeluszowy jegomość z herbatnikiem.
- Nie nazwę się poetą, bo wtedy nie będę już mół pisać wierszy - burczy postać.
- No, coś w tym jest - ciamka na odczepnego jegomość już bez herbatnika.
Postać usypia. Kawa zrobiła swoje.

***

- ładne - ocenił Miętowy.
- Tak, ale nie da się żyć w powieści - powiedziała Chmurka.
- brakuje wody - kiwnął głową chłopak.
- I nieba - dodała dziewczyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz