29 maj 2012

Lizak

Kolorowe konewki zdobiły zieloną półkę, która z kolei wyglądała, jakby ktoś wyjął ją z projektu Apple'a czy innej komercyjnej futurystyczności. Pod sufitem dyndały plastikowe kwiatki. Swoją uproszczoną formą zdobiły przestrzeń tak, by nie odstawać od półki i konewek. A przy równie błyszczącym barze znajdowała się lodówka z ciastami zalotnie eksponującymi swoje truskawki. Świeże truskawki.

- Wiesz, jakaś dziwna ta knajpa - mruknęła Wind do stojącego przy niej Zapalczywego.
 - Dlaczego? - zdziwił się.
- Sama nie wiem. Może to kwestia tego, że od tygodnia mam wrażenie jakbym dryfowała w kosmosie obok. I bodźce z tego wszechświata docierały do mnie jak przez mgłę.
Zapalczywy pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Pamiętaj w takim razie, że żyjemy w czwartorzędzie - poprosił.
Oczy Wind urosły do rozmiaru pięciozłotówek, a ich właścicielka wydukała pytanie:
- To znaczy... chcesz mi pomóc odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości przypominając w której epoce żyję?
- No tak. Żeby ci się nie pomyliło, że jesteś trzeciorzędowym ssakiem, albo jeszcze gorzej, jakimś dinozaurem - machnął dłonią Zapalczywy.
- Dzięki, tato - westchnęła Wind.

Jej wzrok powędrował w kierunku garści kolorowych lizaków w słoiku na ladzie. Jak zapewne się domyślasz, wyszła stamtąd dzierżąc jednego z nich w dłoni. Z ciekawości zerknęła na naklejkę ze spisem składników. Obok dumnego napisu "lizak domowej roboty" znalazła ostrzeżenie: "spożycie może spowodować problemy z aktywnością i skupieniem u dzieci".
- Dzisiaj świat nie zamierza mi pomóc - mruknęła rozrywając folię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz