7 sty 2011

Iluminacja czyli wypluty klucz

Czasami tak jest, że znikąd żarówka zapala się nad głową. Zastanawiam się wtedy czy to kwestia moich nadprzyrodzonych mocy czy też źle stykającego obwodu. Zdarza się też, że jest to iluminacja. Myśl, która przychodzi znikąd, a niesie ze sobą rozwiązanie problemu albo pomysł na genialny wynalazek.

***
Kaleb złapał się śniadą dłonią za równie śniade gardło.
Zza okna dobiegał łagodny szum deszczu.
Chłopak krztusił się niepohamowanie.
Opady z każdą chwilą rosły w siłę.
Upadł bezwiednie pociągając za sobą stos kartek z blatu.
Krople wściekle siekały szyby.
Kaleb zaczął charczeć.
Grzmot wstrząsnął ramami okien.
Wypluł na podłogę coś, co wydało metaliczny dźwięk upadając.
Zawierucha ustała nagle.
Chłopak dysząc ciężko ujął ze zdumieniem mały, mosiężny przedmiot w dwa palce. Był to klucz o niespotykanym wycięciu. Kaleb zmrużył powieki, które zaraz rozwarł na całą szerokość. Niebieskie tęczówki rozbłysły nagle.
- No tak - szepnął - wszystko jasne.
Zerwał się z podłogi, podbiegł do regału i zdjął z niego kuferek na biżuterię. Wypluty klucz otworzył jego zamek.
- Tak dawno połknąłem ten klucz, by go nie zgubić - zamruczał do siebie - że zdążyłem zapomnieć co otwiera...

***
Właśnie dzisiaj dopadła mnie iluminacja w formie mosiężnego klucza. Samo charczenie może przyjemnym nie jest, ale zrozumienie do czego pasuje klucz - już tak.
Polecam - wyplujcie swoje klucze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz