9 paź 2010

Myślobiegi rozbieżne

Napisane w pierwszych dniach sierpowego miesiąca, 
w okolicach wodnego królestwa Suminy, 
w prawdziwą godzinę duchów.


Kartko, moja jedyna przyjaciółko
Jak to wygląda gdy międzyplanetarne oddziaływanie zostaje zakłócone. Jak to naprawić. Jak to wywołać. Zdaje mi się, że to wielkie pytania i pasują do płaczliwych ballad.
To miłe z Twojej strony, że w ciszy wysłuchujesz tych zmagań i, tak jak ja od innych, przyjmujesz je na siebie.

Herbato, moja jedyna przyjaciółko
To niesamowite jak czasem ciało łaknie psychicznego ciepła. Jeśli go nie otrzymuje zaczynają nim wstrząsać fizyczne dreszcze, chociaż to, co je wywołuje gnieździ się gdzieś na poddaszu myśli. Czyżby dopiero po zawiązaniu konspiracji z Tobą mogę się ogrzać?

Muzyko, moja jedyna przyjaciółko
Ciekawi mnie Twój fenomen, który pozwala kupić schody do nieba. Połykasz łzy i przetwarzasz na przełomowe dzieła. Wysysasz zmęczenie, pozostawiając ciepłą pustkę, której nie należy niczym wypełniać.

Zmęczenie, mój jedyny wrogu
Mrużenie oczu i przesadne dotlenianie są szkodliwe dla procesów twórczych. Wydaje mi się, że ze względu na Muzykę nie powinnoś zakłócać mojej cielesnej powłoki.

***

Myślobiegi rozbieżne są bardzo, ale to bardzo męczącym wynalazkiem człowieka. Kanały, którymi się posługują, są równie złośliwe i równie typowo-ludzkie co podstawianie nogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz