15 wrz 2010

Pan Dres* i bezczelne korniki

Pan Dres siedział przybity na kłodzie. Nawet Radosne Piwko nie pomagało w jego zmaganiach. Od dobrej chwili próbował dobić się do zamieszkujących w.w. kłodę korników. Miał sprawę niecierpiącą zwłoki, a one bezczelnie (bo widać przecież w szczelinach, że coś się w środku wije) udawały, że nikogo nie ma. Pan Dres nie poddawał się jednak i ze stoickim spokojem oraz regularnością godną zawodowego perkusisty pukał w kłodę.

Cóż takiego potrzebował?
Żeby to zrozumieć trzeba znać sytuację pana Dresa. Otóż siedział on na skraju polskiego boru i aby dostać się dalej potrzebował niezwykle rzadkiego artefaktu- Drzwi do Lasu. A jak powszechnie wiadomo taki skarb mają w posiadaniu jedynie korniki.

Nie chcąc dłużej oglądać jego bezowocnych zmagań zaciągnęłam go do lasu, wmawiając, że i bez Drzwi damy radę przełamać barierę energetyczną.

Czy nam się udało?
Gdyby nie, nie mogłabym tego napisać (biorąc pod uwagę mój domyślny stan skupienia po nieudanej próbie włamania do lasu).


P.S. Dzinek, ja wiem, że uwielbiasz mi grozić i po tym tekście na pewno się to wzmoży, ale mam cichą nadzieję, że nie uszkodzisz mnie zbyt dotkliwie *maślane oczka*.

* W późniejszych wpisach znany jako Zbój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz