20 paź 2009

Człowiek z twarzą na klipsy

Człowiek o wielu twarzach postanowił przejść się na zmierzchającą przechadzkę po swym fioletowym osiedlu. Na dzisiejszy wieczór wybrał twarz zmęczonej, trzydziestoletniej kobiety. Delikatnie odpiął klipsy z owalu swej aparycji, ściągając cienką warstwę skóry. Wygląd wesołookiego młodzieńca o oliwkowej cerze był twarzowy, ale na teraz zupełnie nieodpowiedni.

Strumień podświadomości przelewał się z głowy Człowieka na księżyc i z powrotem tworząc lunaryczność myśli. Jego głowę wypełniła srebrna mgiełka i opary inteligencji ulatniające się z jego szarych komórek. Człowiek postanowił zapalić Czarnego Diabła i zatopić się w tym, co kołatało się w jego czaszce.

***

Młoda jeszcze kobieta, o podkrążonych przez mrok oczach, szła jedną z ciemnych uliczek odchodzących od rynku. Nagle z jednej z bram wybiegło dziecko i chwyciło ją za połę prochowca. Pociągnęło z całych sił, chcąc ją zatrzymać. Kobieta wybudziwszy się z zamyślenia spojrzała na nie matowymi oczami. Dziecko nie przestraszyło się ich wyrazu i spytało hardo:

- Ile to jest jeden?!

Dokładnie tyle ile więcej od zera i mniej od dwóch. To pojęcie abstrakcyjne, wymyślone przez ludzi. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że masz jedną monetę, ale warta jest ona pięćdziesiąt innych, tylko dlatego, że ktoś na niej tak napisał? Wszystko zależy od tego, co chcesz policzyć i jakie masz zdolności dyplomatyczne, bo przecież zawsze możesz kogoś przekonać, że kura warta jest miliony, bo znosi złote jaja, które pomnażają majątek właściciela lepiej od lokaty bankowej - pomyślała kobieta, po czym pokazała dziecku do połowy spalonego Czarnego Diabła, którego trzymała cały czas w dwóch palcach, i rzekła:

- To jest jeden. Jeden Diabeł, jedno zdrowie, jeden zapach.

Dziecko naburmuszyło się, pokazało jej język i uciekło w bramę, a kobieta poszła w swoją stronę, zatapiając się w fiolecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz