26 mar 2008

Szczęśliwa Krew i leśne dziadki cz. II

Jeśli chodzi o niemieckojęzyczną, pseudopoetycką wstawkę to nie wiem skąd się wzięła. O to należałoby pytać moją zmutowaną wyobraźnię.

***

Erytrocyt, nie zważając na zastygłe w niekoniecznie pozytywnym zaskoczeniu twarze zebranych, kontynuował:
- Chcemy odkupić od panów działkę przy ulicy Jakiejśtam za skromną sumę…

Tu podszedł do pana w garniturze i coś szepnął. Wyraz bezgranicznego zdziwienia w jego oczach zamienił się w niezdrowy błysk.

Erytrocyt odsunął się nieco od pana w garniturze i uśmiechnął się.

Wtem jeden ze zgromadzonych ozwał się:
- Czy pan sobie żarty stroi? A może uciekł pan z oddziału zamkniętego? Proszę natychmiast opuścić salę…

Erytrocyt przerwał mu:
- Oczywiście może to państwa do końca nie przekonywać, dlatego przygotowaliśmy krótką prezentację.

Erytrocyt odchrząknął z powagą i spojrzał wymownie na człowieka w bieli. Ten ustawił się obok niego w dumnej pozie, natomiast człowiek z płytką ceramiczną zdjął z parapetu paprotkę i zasłonił nią twarz, a kafelek wbił w ziemię w doniczce.

Erytrocyt zaczął mówić płaczliwym tonem:
- Herta, warum siecht du nicht dass ich warte auf dich?

Leukocyt zawtórował mu:
- Oh, Kurt, darum ich bin glückliche Mädchen nicht!

Erytrocyt znów zawył:
- Herta, warum siecht du nicht dass ich liebe deine Rose Lippen?

Leukocyt odpowiedział:
- Oh, Kurt, darum…*

- Dość! Nie sprzedamy wam działki, wy wariaty, wy! – wrzasnął jeden z panów w garniturze, a reszta zaczęła krzyczeć razem z nim.

Cały ten raban Erytrocyt skwitował wzruszeniem ramion i słowami:
- Nie to nie, leśne dziadki. Znajdźcie sobie lepszą ofertę.

I cała Szczęśliwa Krew rozpłynęła się w powietrzu, natomiast panowie z zarządu pozostali jak najbardziej namacalni.



* Oto i tłumaczenie, żeby nie było:
- Herto, dlaczego nie widzisz, że na ciebie czekam?
- Och, Kurt, ponieważ jestem nieszczęśliwą dziewczyną!
- Herto, dlaczego nie widzisz, że kocham twoje różane usta?
- Och, Kurt, ponieważ…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz