Lubił on wypić filiżankę herbaty każdego wieczora. Miał on uczulenie na jeden ze składników owego napoju. Pił jednak dalej.
Zaczął serwować sobie filiżankę z herbatą również rankami. Potem pił ją kubkami. Następnie trzy dzbanki dziennie.
Aż nie liczyło się nic prócz herbaty.
I kiedy stracił już wszystko, i myślał tylko o śmierci, nie działo się nic. Tak jak wylądował w rynsztoku, tak leżał w nim nadal.
Aż pewnego słonecznego dnia promyk nadziei przedarł się przez chmury jego umysłu.
Ukradnę czajnik – pomyślał – nie, dwa czajniki!
Za pieniądze, które na nich zarobię kupię kartki, długopis oraz nowy kapelusz. Napiszę bestsellerową powieść, znajdę wydawcę. Potem poznam kogoś wyjątkowego. I znów będę szczęśliwy!
Zakradł się do sklepu AGD pod wieczór. Nie był to jednak przypadkowy sklep, tylko taki z popsutym alarmem antywłamaniowym.
Kiedy ściskając w objęciach dwa pudełka chciał opuścić miejsce zbrodni w progu stanął starszy człowiek ściskający złowrogi kształt w dłoni.
Myślisz, że moją krwawicę zabierzesz? – spytał retorycznie.
Strzał.
Jakże upragniony jeszcze poprzedniego dnia, w tym niechciany.
I tak oto człowiekopodobny człowiek zmarł śmiercią nagłą gdy próbował ułożyć sobie życie. Sposobu na to układanie kwestionować nie będę.
Śmierć to żart.
♪ Monthy Python -Always look on the bright side of life
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz