16 lis 2007

Strefa nicnierobienia

PROLOG

Znów nie było mnie tu długo. Ale wracam. Znowu. Coś w tym jest...

Trochę się działo, wliczając wyprawę do Niemiec i Szkocji, Hiszpanów, Francuzów, Rosjan, Niemców, Szkotów, Polaków i nową szkołę. Do tego praca nad własnym charakterem i widoczne zmiany... co jeszcze? Więcej zmian. Może za dużo.

Gdybym chciała to wszystko opisać, myślę, że spokojnie miałabym materiał na pięćdziesiąt notek. Oszczędzę Wam tego i zrobię ogólną syntezę (a jutro wyprawa po Waszych blogach... strzeżcie się ;>).

ROZWINIĘCIE

Czarne, białe i szara strefa nicnierobienia. Jak jest się dzieckiem chce się być białym charakterem. Kiedy się podrośnie bardziej przyciąga czarna strona.

Może dlatego dzieci są statystycznie mądrzejsze od dorosłych?

Oczywiście i tu, i tu, mamy coś nie tak. W skrócie dzieci są zbyt zależne od dorosłych, a dorośli zbyt zamknięci w swoim świecie potrzeb. W takim razie nastolatek, jako forma pośrednia, powinien być idealny.

A nie jest. W końcu wtedy w głowie jest największy bajzel.

To może przejdę na emeryturę?

EPILOG

Szef kuchni poleca: Perfect Drug a'la Nine Inch Nails ♪

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz