6 kwi 2006

Tajemniczy konserwator powierzchni poziomych

Statut szkoły, spis pracowników. Dyrektor, nauczyciele od tego i tamtego, kustosz, ewentualnie kucharka i ludzie "od sklepiku" oraz konserwator powierzchni poziomych. Kiedy to przeczytałam zawisła nade mną mgiełka tajemnicy. Chcąc ją czym prędzej rozwiać, udałam się do mojego "konsultanta". Okazało się otóż, że jest to po prostu woźny. Dziwne. Właściwie dziwne jest już samo czytanie statutu szkoły, ale oryginalna nazwa zawodu przyciągnęła moją uwagę.

Jest oczywiście wiele podobnych "ładnych tudzież uczonych nazw", np. seksiarka (osoba rozpoznająca płeć u kurcząt) albo czyściciel (ścierwojad).
Wszystko pięknie, istoty będące którymś z tych ogniw w łańcuchu życia tak ładnie określane najpewniej zadowolone. Pytanie tylko- czy to ma, tak naprawdę, sens? Przecież mówi się, że oszustwo nie popłaca, oszustwem nie można żyć... a czy to nie jest forma oszustwa? Małego, bo małego, ale zawsze.

PS Właściwie życie oszustwem to teoretycznie kwestia sporna, ale nie będę wnikać w czyjeś sumienie lub moralność. Prywatna sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz