Jeśli wyjdę na sam środek Sejmu, i powiem, że
"wśród wszystkich 460 posłów jest jeden uczciwy"
nikt mnie nie wygoni, ani nawet nie zgani.
Każdy z nich będzie myślał, że jest tym jednym.
Czy to nie dowód, że każdy z nas, gdzieś na dnie duszy, jest egoistą, a przynajmniej egocentrykiem?
A jeśli tak, to czy bycie altruistą jest naprawdę godne podziwu? Zakładając, że taka postawa po części jest wystąpieniem przeciw swojej naturze.
Nie ja pierwsza, i nie ja ostatnia, stwierdzam, że w tym co robimy najważniejszy jest złoty środek- równowaga w postawach, by nie wpaść w snobizm czy pozerstwo.
I tu zaczynają się powikłania oraz skutki uboczne: a co z postawą, jakby na to nie patrzeć altruistyczną, Matki Teresy czy Jana Pawła II? Jak to nazwać? Snobizmem pozytywnym w pełni drugiego słowa znaczeniu?
Ot, takie pofilozofowanie (prawie nie da się wymówić, nieprawdaż?).
Mimo wszystko uważam, że najlepiej być sobą w pełni, jednocześnie pracując nad sobą.
Ja zaczęłam od odchudzania nadwagi ego. Na razie "efekt jojo", ale cały czas szukam odpowiedniej diety ;)
PS Wygląda na to, że Żuławy Nadwiślańskie (lekka depresja) mnie nie dopadły i chyba nie polują na mnie w najbliższym czasie. To raczej dobry omen ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz